Narzekania kobiet na mężczyzn są
prawdopodobnie równie stare jak narzekania "starych" na
"dzisiejszą młodzież". Jednak czytając różne fora,
dyskusje oraz rozmawiając z koleżankami widziałam, że wiele
kobiet jest sfrustrowanych tym, że nie mogą znaleźć odpowiedniego
partnera. I to nawet w sytuacji, gdy wydaje się, że potencjalnych
kandydatów jest bardzo wielu. Sama zresztą doświadczyłam podobnej
frustracji na etapie poszukiwania uległego (to jednak trochę inna
historia, inny kontekst). Zatem kiedy zobaczyłam książkę Philipa
Zimbardo i Nikity Coulombe pt. Gdzie ci mężczyźni? skusił mnie
zarówno tytuł, jak i nazwisko autora. Philip Zimbardo to znany
amerykański psycholog, autor między innymi świetnych podręczników,
które pamiętam jeszcze ze studiów. I jeśli on napisał książkę
o takim tytule, to znaczy, że rzeczywiście problem musi być
poważniejszy i mieć głębsze przyczyny, nie jest to zwykłe
narzekanie sfrustrowanych singielek.
"Gdzie się podziali atrakcyjni
mężczyźni? To nie jest właściwe pytanie. Prawdziwy problem tkwi
w coraz mniejszej podaży „mężczyzn piątkowych” przy coraz
większym zapotrzebowaniu na nich. Mamy skończoną liczbę mężczyzn
i skończoną liczbę kobiet. Średnia jakość kobiet dzisiaj
rośnie: wykształcenie, sukcesy zawodowe, status ekonomiczny i tak
dalej, podczas gdy równocześnie maleje liczba męskich
odpowiedników z podobnymi kwalifikacjami. Wraz z coraz wyższą
liczbą kobiet kończących studia i faktem, że w niemal połowie
obecnych małżeństw małżonkowie mają zbliżone wykształcenie,
kobiety będą miały do wyboru coraz mniejszą pulę równie
wykwalifikowanych mężczyzn." Równolegle ma miejsce drugi
proces: "Mamy do czynienia z rekordową liczbą facetów
niedających sobie rady w szkole, nieumiejących sprostać
dziewczynom w kontaktach społecznych i kobietom w sferze
seksualnej."
Jakie są tego przyczyny? Według
Zimbardo i Coulombe można wyróżnić ich trzy poziomy:
- predyspozycje takie jak nieśmiałość, impulsywność, brak sumienności,
- czynniki sytuacyjne jak wychowywanie się bez ojca, dostępność gier komputerowych i darmowej pornografii oraz
- czynniki systemowe, polityczne i ekonomiczne, m.in. skutki równouprawnienia, wpływ mediów, braku pracy czy mniej uchwytne, jak estrogeny w środowisku.
"Ten atak z trzech stron sprawił,
że wielu mężczyznom brakuje jasno wytyczonego celu i podstawowych
umiejętności społecznych. Mając dwadzieścia parę, a nawet
trzydzieści lat, żyją na koszt rodziców, nierzadko wręcz z nimi,
rozciągając okres adolescencji na wiek dawniej zarezerwowany na
robienie kariery i zakładanie rodziny."
Przyglądając się temu, dlaczego
faceci grają w gry wideo i oglądają pornografię, zobaczymy, że
jest to zarówno objaw, jak i przyczyna ich ogólnego upadku.
Istnieje zwrotna zależność między intensywnym oglądaniem
pornografii i graniem w gry, a problemami społecznymi, seksualnymi i
motywacyjnymi, jedno wpływa na drugie i na odwrót. To napędza
błędne koło społecznej izolacji. Zarówno gry, jak i pornografia
są źródłem rozrywki i mają ciekawe oraz użyteczne zastosowania,
ale mogą również stanowić ogromną stratę czasu i potencjalnie
wyrządzać niektórym chłopcom psychologiczną i społeczną
krzywdę.
Za nadmierne można uznać cztery
godziny lub więcej dziennie spędzane na grach wideo w samotności.
Trudniej jest określić, czym jest nadmierna ilość pornografii.
Skutki pornografii są bardziej abstrakcyjne i powinny być
rozpatrywane w kontekście indywidualnej reakcji danego człowieka.
Ciemną stroną wirtualnego uzależnienia jest złudzenie, że w
porównaniu z grami/pornografią realni ludzie i prawdziwe życie są
nudne i niewiele warte. Pornografia w nadmiarze i pozbawiona realnego
kontekstu może powodować też desensytyzację (odwrażliwienie na
bodźce), kompleksy, ale też zupełnie nierealistyczne oczekiwania
wobec kobiet.
"Wielu mężczyzn w Stanach
Zjednoczonych uległo kompleksowi Madonny i Ladacznicy (...) Miłość
bez seksu i seks bez miłości – mężczyźni ci pragną
wartościowej kobiety na żonę i dziwki na kochankę. Kiedy w
prawdziwym życiu spotykają kobietę, która jest dobra/seksowna, są
skonfundowani i często ją odpychają – dla nich seks musi być
bezosobowy. A to jest źródłem poważnych problemów z intymnością
dla wszystkich zaangażowanych stron."
Innym zjawiskiem, do którego
popularności przyczyniły się niestety również same kobiety, jest
popularność tzw. "artystów podrywu" (pickup artist). Ostatnimi czasy pojawiło się wiele
książek i szkoleń wskazujących jak skutecznie poderwać kobietę. To zestawy
sztuczek i manipulacji, które robią dobre wrażenie w pierwszej
chwili. Niestety rozwiązania te nie obejmują obszarów ważnych
dla długotrwałej relacji, jak znajdowanie wspólnych zainteresowań,
przechodzenie od obopólnej obcości do wzajemnego zaciekawienia czy
wręcz przemiany w stałego partnera. Jednak Zimbardo dowodzi, że mężczyźni są tak dobrzy, jak wymagają tego od nich kobiety... i
ani trochę więcej. Zbyt łatwy dostęp do seksu źle wpływa na
męską motywację do osiągania innych celów życiowych. Przez
lata kobiety łapały się na lep dobrej strategii marketingowej, a
nie porządnej bazy i wartości, co doprowadziło do znacznego
ograniczenia puli mężczyzn, z którymi dziś przyszło się
zmierzyć. Faceci wiedzą, że liczy się show i to, jak dobrze się
zaprezentują, przeważnie wystarczy, by osiągnąć wszystko, czego
chcą od kobiety – i dla wielu właśnie o to w tej grze chodzi.
Sytuacja obecnie jest taka, że w miarę
atrakcyjny mężczyzna ma w bród atrakcyjnych kobiet chętnych na
seks. Dopóki mężczyzna wie, że ma dostęp do nowych partnerek i
nie jest jeszcze w głębszej relacji z kobietą, dopóty w jego
najlepiej pojętym interesie jest w taki związek nie wchodzić.
Faceci o tym doskonale wiedzą. Co więcej, to tylko nakręca dostęp
do seksu bez zobowiązań. I koło się zamyka.
Autorzy dowodzą jednak, że mimo
różnic między atrakcyjnymi mężczyznami i tymi z „drugiego
wyboru” wciąż istnieją "ukryte magazyny wysokiej klasy
mężczyzn niezauważanych przez kobiety. Są to ci mniej rzucający
się w oczy faceci z zasadami i solidnym biznesplanem, po których
nie widać, co potrafią. Oni po prostu robią swoje, zamiast wybrać
show – ich strategia marketingowa jest pasywna. (…) Jeżeli nie
będzie żadnych zachęt dla mężczyzn traktujących związki
poważnie, to kobiety doprowadzą do zaniku zapotrzebowania na nich i
ostatecznie ich podaż się zmniejszy. Kobiety powinny znaleźć
sposób na docenienie szczerych prób ze strony takich mężczyzn
czymś więcej niż uprzejmymi wyrazami szacunku, na przykład pomóc
im uzupełnić jakiś brak (pewności siebie, stylu) albo podsunąć
kilka sugestii, które mogliby wykorzystać przy kolejnych
wybrankach. Proponujemy, aby kobiety wzięły na siebie rolę
wspierającą, ucząc mężczyzn innych sposobów budowania i
utrzymywania związku."
Tak więc Drogie Panie, nie
zniechęcajmy się, tylko uczmy facetów być lepszymi ;)
Na podstawie:
Philip G. Zimbardo & Nikita S.
Coulombe
Gdzie ci mężczyźni?
Tłum. Małgorzata Guzowska
PWN Warszawa 2015