25 września 2016

Posted by Pani Alicja |
Gdy pierwszy raz zetknęłam się ze skrótem FLR nie wiedziałam, co to jest, a rozwinięcie tego skrótu: female-led relationship kojarzyło mi się po prostu ze związkiem Femdom. Na szczęście kilku uległych szybko podpowiedziało mi, że nie można miedzy tymi zjawiskami stawiać znaku równości. Co więcej, istnieje też coś takiego jak Loving FLR, oparte na miłości. Ten koncept mi się spodobał, musiałam dowiedzieć się więcej.

Jaka jest różnica między relacją Femdom a FLR?
Femdom to określenie na szerokie spektrum kobiecej dominacji w klimacie BDSM. Od opartych wyłącznie na praktykach seksualnych sesji, podczas których Domina mniej lub bardziej pastwi się (za obopólną zgodą) nad ulegającym jej mężczyzną lub kobietą, po stałe, wieloletnie związki, w których to kobieta dominuje i wykorzystuje "arsenał" środków sadomasochistycznych na uległym partnerze/partnerce.
 
Termin Femdom zatem może dotyczyć zarówno sytuacji jednorazowej, jak i związku (ze wszystkimi stanami pomiędzy), natomiast tym, co pojawia się w każdej sytuacji są: dominacja kobiety i sadomasochistyczne praktyki seksualne.
 
Tymczasem FLR to związek. Jak napisał jeden z moich rozmówców o nicku "passenger": mowa tu o "stabilnej relacji, w której maksymalna ilość aspektów związku (czasem może nawet wszystkie albo niemal wszystkie) są skonfigurowane tak, że to Kobieta podejmuje decyzje i wszystko jest podporządkowane, w pierwszej kolejności i zawsze, Jej potrzebom, Jej dobrostanowi czy Jej nastrojom, a czasem też wręcz zachciankom czy potrzebom chwili, jeśli Ona je takimi postrzega. Może to być odmiana relacji małżeńskiej lub nieformalnego, ale stałego związku, w którym strony zgodnie dochodzą do przekonania, że Kobieta zawsze podejmuje lepsze decyzje, lepiej zarządza z perspektywy obojga osób, nawet jeśli pierwotnie mężczyźnie może się wydawać, że jest inaczej. Jest to, innymi słowy, jakiś wyraz ogólnego poglądu, że świat zorganizowany przez Kobiety byłby zdecydowanie lepszy niż ten, z którym mamy do czynienia i jest to pomysł na to, żeby go tak zorganizować w mikroskali. Facet ulega w jakimś sensie kierowany racjonalną niemalże kalkulacją, że Kobieta lepiej zagospodaruje zarobione przez niego pieniądze, lepiej zorganizuje mu życie, lepiej wykorzysta i zagospodaruje jego wszelako rozumiany potencjał. Ostatecznie także z korzyścią dla niego." W takim związku mogą występować elementy BDSM, ale nie muszą. Zależeć to będzie od upodobań i decyzji kobiety.
  
Jak ujął to inny rozmówca: "U mnie jest tak, że to ja chcę się podporządkować, innymi słowami wejść po pantofel i być tylko dla przyjemności mojej Pani. Fajnie brzmi, ale nie może się na tym skończyć. Ponieważ jesteśmy małżeństwem, to musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie jak ma to u mnie wyglądać, przecież nie chcę najpierw powiedzieć, że od teraz będę służył, a potem dalej robić to samo. To był dla mnie sygnał do poszukiwań, prób zrozumienia, co może być dla Pani fajne, co dla mnie, jak to połączyć. Szybko się okazało, że ja jestem w stanie pójść dużo dalej niż Pani: bicie, wiązanie a może nawet CFNM to coś, co mnie podnieca. Pani na razie chce być od tego z daleka... No i właśnie.... Czy może się Femdom obejść bez tego? Jedynym rozsądnym rozwiązaniem, na które trafiłem jest coś, co Amerykanie nazwali Loving FLR. Polega to na tym, że Pani dostaje to, czego chce, a uległy to, czego Pani chce. Wówczas obeność BDSM w związku zależy tylko i wyłacznie od Pani. Można mieć Loving FLR bez BDSM, Femdom już nie bardzo..." (jack)

FLR może być zatem związkiem waniliowym, bez wyzywającej bielizny, szpilek, pejczy, surowych spojrzeń i bicia. Już widzę te zawiedzione miny uległych... To prawda, dla wielu z nich związek traci atrakcyjność, jeśli nie ma tych erotycznych, fetyszystycznych i sadomasochistycznych aspektów. Z drugiej strony jest to niejednokrotnie bardziej prawdziwa dominacja, prawdziwe przywództwo, a nie udawany "teatrzyk", w którym dominacja i uległość są tylko na chwilę. W FLR kobieta decyduje o roli i typie erotyki. Może być też tak, że usatysfakcjonowana i zaspokojona kobieta nagradza swego uległego takimi perwersjami, o jakie poprosi ;)

Pantoflarz czy rycerz?
Potocznie i pejoratywnie mężczyznę podporządkowującego się w związku kobiecie określa się mianem pantoflarza. Nawet niektórzy ulegli sami tak o sobie myślą i piszą, że mają "naturę pantoflarza". Jeśli komuś takie określenie pasuje, albo jeśli mężczyzna czerpie dodatkową przyjemność z upokorzenia – proszę bardzo. Jednak można spojrzeć na przywództwo kobiety i uległość mężczyzny z innej perspektywy. Pozytywnym wzorcem może być tu relacja rycerza i damy jego serca. Większość rycerzy miało swoją damę. Był to zwyczaj zachodni, dworski. Rycerz wybierał damę, która wywierała na nim wrażenie urodą i/lub cnotami.Tejże kobiecie rycerz ślubował wierną służbę, polegającą miedzy innymi na obronie jej honoru i czci w każdej sytuacji, dokonywaniu dla chwały jej imienia czynów chwalebnych na turniejach i w boju, ale też np. służeniu jej przy stole. Powinien także sławić jej mądrość, urodę i wszelkie cnoty, jakie dama ta posiadała. Rycerz oddawał jej szacunek i cześć. Dama ta nie musiała w przyszłości zostać żoną rycerza, wręcz przeciwnie, często zostawała żoną innego, była to więc miłość platoniczna.

Odwołanie się do rycerskiego wzorca ma wiele zalet: pomaga mężczyźnie czuć się dumnym, silnym i męskim, a kobiecie szanować swego uległego partnera.

Korzyści dla obu stron
Stabilny związek FLR, w którym obie strony czują się dobrze w swoich rolach, może być bardzo satysfakcjonujący i rozwijający. Kobiety jako liderki często dysponują lepszymi zdolnościami komunikacyjnymi, empatią, poczuciem odpowiedzialności za innych oraz większą otwartością – czyli tzw. ‘miękkimi umiejętnościami’. Będąc głowami rodziny troszczą się o wszystkich jej członków i sprawnie zarządzają zasobami. Natomiast mężczyzna, zwłaszcza taki, który na co dzień, na polu zawodowym musi okazywać stanowczość i twardość, w domu rządzonym przez kobietę znajdzie wytchnienie od tej zewnętrznej zbroi, może okazać wrażliwość, oddanie i znaleźć wewnętrzny spokój.