30 grudnia 2015

Posted by Pani Alicja |
Zupełnie przypadkiem, szukając innej książki, trafiłam na spotkanie z Anną Mytyk, autorką powieści "Pani męskich umysłów". Tytuł i klimatyczna okładka od razu przykuły moją uwagę, a gdy się okazało, że mogę mieć egzemplarz z autografem, nie zastanawiałam się i kupiłam książkę.

Miałam nadzieję na zgrabnie napisaną powieść o Femdom (kobiecej dominacji), jednak rozczarowałam się. Główna bohaterka Aleksandra, ładna i bogata szefowa firmy zajmującej się modą (a jakże ;) ) ma za sobą "mroczną" przeszłość jako domina. Według opisu jej celem było sprawowanie władzy w każdy z możliwych sposobów, a przede wszystkim tej na płaszczyźnie seksualnej. Jednak akcja powieści dotyczy okresu, kiedy Aleksandra poznaje Adama – przystojnego i utalentowanego kardiologa, także zamożnego (a jakże ;) ), który sam jest dominujący i bohaterka mu ulega. Potem oboje zakochują się w sobie i przechodzą metamorfozę. Aleksandra żałuje bycia dominą i traktowania mężczyzn jako seksualnych zabawek, bo chce się spełniać jako żona i matka. Adam też łagodnieje, jest troskliwy i zapowiada się na bardzo dobrego ojca. Potem w historii pojawiają się jeszcze inni mężczyźni, jest kilka zwrotów akcji, ale nie zdradzę więcej.

Jak to w powieści erotycznej, fabuła jest tu często tylko pretekstem do przedstawiania scen namiętności. Takich scen rzeczywiście jest w tej książce sporo. Bohaterowie pomysłowo uprawiają "seks z pieprzykiem", w różnych miejscach i okolicznościach, wiążąc się nawzajem, używając opasek na oczy, czy farbek, którymi można wysmarować ciało kochanka, by potem namiętnie je zlizać. Zatem jeśli ktoś lubi poczytać sobie o seksie w wersji kinky, to owszem, znajdzie tu coś dla siebie. Natomiast kobieca dominacja pojawia się tu tylko sporadycznie, zatem tytuł "Pani męskich umysłów" jest niestety mylący. Jeśli by patrzeć pod kątem samych scen seksualnych, to przeważają te z męską dominacją w wykonaniu Adama. Mam wrażenie, że są nawet bardziej przekonywająco opisane, dużo w nich namiętności i autentyczności. Dla mnie było to niestety rozczarowanie, bo - sugerując się tytułem - spodziewałam się powieści, w której rzeczywiście kobieca dominacja będzie odgrywała główną rolę. Tymczasem jest jej tu niewiele i jest ona sprowadzona do "wulgarnego seksu z uległymi" (sic!)

Autorka podkreśla, że książkę tą wydała sama, bez współpracy z jakimkolwiek wydawnictwem. Jest to powód do dumy, ale niestety książka na tym ucierpiała. Naprawdę w wielu miejscach przydała by się korekta. Błędy psują frajdę z czytania. To debiut, ale warto byłoby dopracować kolejne wydanie lub ciąg dalszy - jeśli będzie.

Ciekawa jestem opinii osób, którym się podobały powieści o Greyu , ta książka pewnie trafiła by w ich gust.

26 grudnia 2015

Posted by Pani Alicja |
Otrzymuję takie pytania głównie od uległych mężczyzn: jak nauczyć partnerkę dominacji? Jak przekonać żonę/ dziewczynę do BDSM? Chcę, żeby żona dominowała nad mną – jak to zrobić?
Sama staram się zgłębić ten temat. Osobiście mam doświadczenia z przekonywania męża do akceptowania mojego uległego, ale wiadomo, przekonywanie męża przez żonę to nie to samo, co przekonywanie żony przez męża :D

Już sam fakt, że to ty do mnie piszesz, a nie ona, jest nieco problematyczny. To ty chcesz, żeby ona dominowała - i jakoś tak się składa, że piszesz zamiast niej. Świadczy to o tym, że inicjatywa jest po twojej stronie, a partnerce niekoniecznie na tym zależy. Być może uda ci się nakłonić ją do pewnych praktyk, ale jeśli jesteś naprawdę uległy, to narzucając swoją wolę i tak nie jesteś usatysfakcjonowany, nawet jeśli ci się uda – taki paradoks ;)

Tymczasem czy partnerkę choć trochę interesuje temat dominacji? Czy ma do tego predyspozycje (np. czy jest pewna siebie? trochę autorytarna?) Czy czyta/ ogląda jakieś materiały o Femdom? Rozmawialiście na ten temat? Czy jest zaciekawiona tematem? Jakie praktyki byłyby satysfakcjonujące dla Ciebie i jak bardzo odbiegają od tego, co obecnie robicie? itd.

Takich ważnych pytań jest wiele. Uważam, że w jakimś stopniu można przekonać partnerkę do niektórych praktyk np. fetyszystycznych, jednak trzeba to robić z wyczuciem, bo każda osoba jest inna, ma inne poglądy na ten temat. Natomiast jeśli chodzi o dominowanie, wymaga to też pewnych predyspozycji psychicznych.

Czy można w kimś stworzyć to, czego nie ma? Być może, ale wzrost jakiejś cechy, taki od podstaw, od nasionka, zajmuje lata. Załóżmy, że chcesz jednak, aby rozbudziła się ta iskra dominacji, która jest już obecna w twojej żonie – przyszłej Pani. Dostrzegasz ten błysk w oku i uśmiech, gdy uda jej się postawić na swoim, bywa autorytarna, widzisz, że lubi by jej usługiwano, czasem traktuje kogoś z wyższością etc. Zatem, jest szansa. Zachęcenie partnerki do eksperymentów w sypialni jest możliwe. Nasza seksualność ewoluuje, zmienia się w ciągu życia. Niektóre osoby są w tej sferze bardziej elastyczne i otwarte niż inne.

Po czym poznać osoby otwarte na eksperymenty?
Nie jest to jednoznaczne z dominowaniem, ale pewna otwartość w sferze seksualnej jest niezbędna, by z osoby "waniliowej" stać się "kinky", a potem dominującą.
Otwartość na doświadczenia to ważny wymiar osobowości, który przejawia się w wielu sferach. Składają się na nią:
  • żywa, twórcza wyobraźnia,
  • wrażliwość estetyczna, zainteresowanie sztuką,
  • otwartość na stany emocjonalne – swoje i innych ludzi,
  • aktywne poszukiwanie nowych bodźców, podejmowanie różnych nowych aktywności,
  • intelektualna ciekawość, „głód intelektualny”
  • gotowość do analizy wartości społecznych, politycznych i religijnych, odwrotność dogmatyzmu, skłonność do kwestionowania autorytetów.
Im więcej takiej otwartości i tolerancji w ogóle, tym z reguły będzie też więcej otwartości i tolerancji w sferze seksualnej.

Czasem dostaję wręcz pytanie: "Czy może Pani pokazać mojej partnerce, jak się dominuje?"
Pokazywać się nie podejmuję, ale porozmawiać z nią mogę :) Byłoby to poradnictwo psychologiczne, jakim się zajmuję. W takim przypadku proszę o kontakt mailowy, będziemy się umawiać.

Inspirująca może okazać się też historia Macieja, który opowiedział mi o tym, jak przekonał partnerkę do BDSM. Maciej wyraził zgodę, bym zacytowała naszą rozmowę na blogu.
Ja - Namówiłeś swoją partnerkę do dominacji?

Maciej - Tak. Po pół roku spotykania się. Postanowiłem z nią o tym pogadać. Zareagowała bez entuzjazmu, ale wracałem do rozmowy. Pokazywałem delikatne zdjęcia, jakieś filmiki w necie. W końcu zgodziła się na pieszczoty stóp. Od tego wszystko się zaczęło.

- Gdzie poznałeś swoją partnerkę? Przez internet?
- Nie, na spływie kajakowym.

- Czy na samym początku była osobą waniliową, czy miała już jakiś kontakt z BDSM?
- Twierdzi, że nie miała. Lubiła delikatny seks, pieszczoty bez mocniejszych doznań.
Do dziś nie wiem, czy polubiła BDSM, czy robi to bo wie, że to dla mnie ważne. Nie wiem ...

- A jakie praktyki obecnie uprawiacie?
- Obecnie dość bogato to wygląda, przynajmniej dla mnie. Biorąc pod uwagę, że zaczynała od zera. Teraz nasze praktyki to lizanie stóp, chodzenie na smyczy, robienie za podnóżek, policzkowanie lekkie, wiązanie liną, klepanie jąder, spanking. Picie przeze mnie nasienia... pierwszy raz była bardziej obrzydzona ode mnie ha, ha

- Domyślam się, że dominacja w waszym związku dotyczy wyłącznie sfery erotycznej, w sypialni, czy tak?
- Tak, dominacja tyczy się głównie sytuacji intymnych.

- Gdy zaczynałeś mówić o BDSM, czy u partnerki pojawiały się jakieś obiekcje, niechęć? Jak sobie z tym radziłeś?
- Tak początkowo wyczuwałem małą niechęć, mówiła, że się do tego nie nadaje. Śmiała się z moich skłonności. Potrzebowałem wielu rozmów, by troszkę zmienić jej punkt widzenia.

- Interesuje mnie też, czy uważasz, że twoja partnerka jest ponadprzeciętnie otwarta na nowe doświadczenia. Czy Twoja partnerka ma któreś z tych cech?
- Czy jest otwartą? Hmm... myślę, że jest osobą bez kompleksów, otwartą na nowe znajomości i doświadczenia. Szybko się nudzi, więc potrzebuje co rusz nowych bodźców.
Natomiast podkreślam, że w przekonanie jej do BDSM włożyłem mnóstwo pracy.
Rozmów, że to dla mnie ważne, że mi zależy, że się odwdzięczę. Że możemy zacząć od tego, że będę sprzątać nago mieszkanie, a ona będzie mnie poganiać. Tutaj postawiliśmy pierwsze kroki.
Internet, pokazywanie zdjęć, filmów, że inni też tak mają, tak się bawią.

- Czy obecnie jesteś zadowolony z Waszej relacji?
- W 90 % jestem. Brakuje mi jeszcze większego poniżenia, ale wiem, że skoro mnie kocha, to nie jest jej łatwo.

- Dziękuję za rozmowę.

27 sierpnia 2015

Posted by Pani Alicja |
    Dość często piszą do mnie mężczyźni będący w związkach małżeńskich, twierdzący, że partnerka nie jest zainteresowana niestandardowym seksem, czyli aktywnościami typu przebieranie się, BDSM, seks analny itp. Piszący są zwykle dość zdesperowani i sfrustrowani brakiem zaspokojenia seksualnego, do tego dowodzą, że jedynym wyjściem jest zdrada, bo żona na pewno się nie zgodzi na ich propozycje. Chcą więc znaleźć inną partnerkę, dyskretną, tak, by ten związek ukryć przed małżonką... Pojawia się też pytanie, jak znaleźć taką partnerkę, którą interesuje... i tu wyszczególnienie praktyk seksualnych, których nie udaje się zrealizować w związku.

Samą kwestię zdrady można oceniać różnie, szukać różnych wytłumaczeń, okoliczności łagodzących albo też potępiać etc. Nie tym się chcę teraz zająć.

Zacznijmy od tego, że seksualne niedopasowanie w małżeństwie dotyczy wielu par, także tych zupełnie tradycyjnych. Według terapeutki Tiny B. Tessiny, której książkę "Pieniądze, seks i dzieci. Główne przyczyny kłótni i rozwodów" gorąco polecam, długie i udane życie seksualne jest jednym z najtrudniejszych elementów w każdym związku. Nie ma możliwości wyczerpać tego tematu w jednej książce, a co dopiero w notatce na blogu, niemniej poruszę kilka spraw, które według mnie wydają się kluczowe.

Najpierw warto zastanowić się, jakie możliwości ma do wyboru osoba będąca w takim związku małżeńskim, gdy czuje, że oczekiwania i potrzeby seksualne jej i partnera znacznie się różnią?

1. Stłumienie/ograniczenie własnych oczekiwań i potrzeb – może się udać, jeśli nie są one zbyt silne lub wyraźnie wypływają z zasugerowania się nierealistycznymi wzorcami np. z filmów pornograficznych. Czasem też możemy zdecydować, że dla dobra związku nie warto realizować wszystkiego, czego nam się w sferze seksualnej chce.

2. Rozmowa i wspólne znalezienie rozwiązania, jak też wywieranie wpływu na partnerkę, by przychylniej spojrzała na nasze "zboczenia". Często da się znaleźć jakiś kompromis, czego dowodem jest mój związek z mężem i uległym (to dwóch facetów, nie jeden i wiedzą o sobie nawzajem). Łatwiej jest przekonać do praktyk, które są zbliżone do tego, co dotychczas robiliśmy – niby truizm, ale czasem mam ważenie, że piszący oczekiwaliby szybkiego sposobu przekonania partnerki do kilku nietypowych praktyk seksualnych na raz. Jeśli powiedzą jej, że chcieliby wiązać/ być wiązanymi, nosić pończochy i szpilki, a do tego używać w sypialni pejcza, zupełnie normalną reakcją waniliowej partnerki będzie przestrach i zablokowanie dalszych rozmów w tym temacie. Dużo lepiej sprawdza się tu cierpliwość, metoda małych kroków i zastosowanie się do powiedzenia, że "kropla drąży skałę". A także choć trochę wyczucia i wiedzy psychologicznej, żeby podczas tych rozmów i przekonywania nie wywoływać kłótni, nie zrazić do siebie.

3. Poszukiwanie zaspokojenia seksualnego poza związkiem – tu można jeszcze wyróżnić poszukiwanie jawne i zdradę. To pierwsze może odbywać się według zasady Don't ask, don't tell (ang. Nie pytaj, nie mów), kiedy obie strony mniej lub bardziej jasno dają sobie przyzwolenie na "skoki w bok", ale bez wzajemnego informowania się o szczegółach, by nie naruszać kruchego status quo w podstawowym związku. Bywają też takie związki otwarte lub małżeństwa otwarte, w którym partnerzy godzą się na utrzymywanie kontaktów seksualnych z innymi osobami i szczerze się o tym informują. Stąd już krok do poliamorii, w której zakłada się możliwość miłości z wieloma osobami. Związek taki obejmuje więzi intymne i seksualne, a za najważniejsze wyróżniki uznaje się świadomość wszystkich zaangażowanych w taki związek osób, szczerość. Nie znaczy to bynajmniej, że każdy współżyje z każdym, raczej odbywa się to na zasadzie konstelacji typu: mój chłopak ma dziewczynę, która spotyka się z jeszcze innym chłopakiem.
Jeśli zaś chodzi o zdradę, warto zrobić solidny bilans zysków i strat. Przede wszystkim istnieje konieczność ukrywania się: o ile jednorazowe spotkania o charakterze seksualnym da się ukryć, o tyle dłuższy związek – zdecydowanie trudniej. Ukrywanie się na dłuższą metę jest męczące zarówno dla zdradzającego, jak i kochanki. Wiele kobiet nie jest zainteresowanych byciem na dłuższą metę "tymi drugimi" i nawet jeśli akceptują to na początku relacji, szybko przestaje im to wystarczać. Chyba, że czerpią z tej relacji inne korzyści, w tym finansowe. I jest to zupełnie naturalne. Ewentualnie same są w podobnej sytuacji tj. mają małżonka, który nie akceptuje ich pragnień seksualnych i szukają zaspokojenia poza związkiem, ale i dyskrecji – paradoksalnie, taki układ może właśnie być trwały i satysfakcjonujący o tyle, że obie strony mają podobną sytuację i podobne priorytety. Poza tym zwykle jest tak, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia" i osoba zdradzająca bynajmniej nie poprzestaje na jednorazowym "skoku w bok". Mamy ogromną potrzebę powtarzania przyjemnych dla nas doświadczeń, nawet za cenę dużych kłopotów, na jakie możemy się narazić. Często zdradzanie się powtarza. Ukrywanie się tworzy też dodatkową barierę między małżonkami, barierę, która z czasem zaczyna rzutować na inne obszary życia, nie tylko na sferę seksualną. A jaka będzie reakcja żony, gdy dowie się o romansie?

4. Rozstanie – to opcja, którą też można rozważyć i która może być uczciwa dla obu stron. Jeśli życie z drugą osobą jest dla nas raczej źródłem frustracji, czujemy, że w związku się "dusimy", a z drugiej strony wiemy, że spełnienie naszych pragnień jest całkowicie sprzeczne z naturą i potrzebami partnera... Jeśli próby porozumienia zawiodły, krzywdzimy się nawzajem, być może warto zakończyć ten etap w życiu, by za jakiś czas rozpocząć następny.

Z moich doświadczeń wynika, że choć rozmowa i szukanie kompromisu w związku wymagają sporo wysiłku, to jest to rozwiązanie najbardziej satysfakcjonujące na dłuższą metę. Na tym blogu planuję rozwinąć temat o tym, jak przekonywać partnerkę/partnera do mniej typowych praktyk seksualnych. To obszerne zagadnienie, do tego przecież każdy związek jest nieco inny. Nie mam jednak możliwości rozmawiać indywidualnie ze wszystkimi chętnymi, zabrakło by mi czasu na inne aktywności. Na indywidualne rozmowy umawiam się w ramach poradnictwa psychologicznego (także online), które prowadzę zawodowo, czyli odpłatnie i umawiając się na konkretne terminy. Jeśli chcesz porozmawiać o jakimś problemie, który mogłabym pomóc rozwiązać, proszę o kontakt mailowy: nietypowezwiazki@gmail.com.

4 kwietnia 2015

Posted by Pani Alicja |
Otrzymałam pytania: "Jak zabrać się za szukanie dominującej kobiety do relacji pozamałżeńskiej w sytuacji, gdy ze względów osobistych i zawodowych człowiek musi zachować dyskrecję i nie może ani publikować swojego zdjęcia na portalu, ani rozsyłać w świat drogą mailową? Po czym rozpoznać rozsądną dominującą kobietę, otwartą na poliamoryczną relację?"

Odpowiadanie na interesujące pytania jest motywujące i pobudza do myślenia, dlatego ucieszyły mnie te od czytelnika bloga :)

Przede wszystkim, żeby od razu wyjaśnić nieporozumienie: relacja poliamoryczna to taka, o której wiedzą wszystkie zaangażowane w nią strony. Z doświadczenia wiem, że hasło "dyskrecja" oznacza najczęściej poszukiwanie pozamałżeńskiego romansu. Zatem jeśli "względy osobiste" oznaczają żonę, która o niczym nie wie, to nie jest to poliamoria.
Czym innym są względy zawodowe – zwykle nie jest ani potrzebne, ani korzystne dla nas, by przełożeni i współpracownicy wiedzieli o naszym życiu seksualnym, dlatego związana z tym potrzeba dyskrecji jest zrozumiała.

Niemniej zdjęcie w ogłoszeniowym profilu podnosi jego skuteczność, dlatego warto je umieścić, zachowując anonimowość. Nawet w wyszukiwarkach na portalach randkowych jest opcja wyszukiwania jedynie profili ze zdjęciem – zatem brak fotki w wielu przypadkach przekreśla nas już na samym początku.
Atrakcyjność jest wypadkową kilku cech, które dla mężczyzn i kobiety mają nieco inne znaczenie, niemniej wygląd jest ważny dla obu płci. Dla mężczyzn wygląd kobiety jest ważniejszy niż dla kobiety wygląd mężczyzny, ale przystojny facet to bonus już na początek :D
Zamieść choćby zarys sylwetki - często pozwala określić, czy dana osoba jest w typie, jeśli chodzi o wygląd. Jeśli na zdjęciu jest twarz, dzięki prostej obróbce graficznej, zamazaniu obrazu, twarz stanie się nierozpoznawalna za jednym kliknięciem.

Kluczowe jest zastanowienie się, co chcesz tą fotką wyrazić, jaki komunikat przesłać, co o sobie przekazać? Jakie są twoje atuty? Postaraj się, aby zdjęcie je podkreślało, a jednocześnie było spójne z opisem. Ze zdjęcia można wywnioskować wiele rzeczy, więc dobrze jest przemyśleć wybór.

Jaki przekaz niosą za sobą niektóre typowe ujęcia?
Nagość – niby na portalu erotycznym to nic dziwnego, jednak może to oznaczać, że oprócz cielesności nie masz nic więcej do zaoferowania, a oprócz seksu (szeroko rozumianego) nic innego cię nie interesuje. Zamieszczaj, jeśli to prawda i/lub twoje ciało jest naprawdę bardzo atrakcyjne :) Takie zdjęcie może jednak zniechęcić kobiety nastawione na szukanie dłuższej relacji, nie opartej tylko na erotyce.

Praktyki BDSM - ogólnie to, jakie praktyki zobrazujesz na zdjęciu zostanie odczytane tak, że właśnie na nie jesteś nastawiony. Jeśli na zdjęciu pojawi się za dużo profesjonalnych rekwizytów, to potencjalna Pani będzie sądzić, że musi mieć dobrze wyposażone studio i że tego właśnie oczekujesz. Z drugiej strony - zwłaszcza jeśli zamieszczasz anons nie tylko na portalu poświęconym BDSM, ale jakimś ogólnym serwisie randkowym - jakieś nawiązanie i sugestia klimatu wyróżnią cię.

Zdjęcie z inną kobietą – zły wybór. Automatycznie uruchamia podejrzliwość i zazdrość u potencjalnych kandydatek.

Domowe "zacisze" jako tło. Tło jest ważne! Jeśli stanowić je będzie łazienka z suszarką na bieliznę lub zagracony pokój, to pożegnaj się z dobrym wrażeniem. Jeśli zdjęcie robisz w domu, postaraj się, aby to, co dzieje się na drugim planie, nie zaburzało obrazu twojej osoby. Poza tym dyskrecji służą lepiej zdjęcia robione w mniej charakterystycznym miejscu ;) Lepsze byłoby zdjęcie w otoczeniu neutralnym lub wskazującym na Twoje zainteresowania poza erotyką.
Nie używaj jednak tego samego zdjęcia na portalu erotycznym (nawet z zamazaną twarzą) i na innym portalu (FB) – bo możesz zostać rozpoznany po innych szczegółach. Licz się z tym, że ktoś może sprawdzić twoją fotografię przez wyszukiwarkę obrazów Google. Dlatego najlepiej, żeby tego zdjęcia nie było w sieci nigdzie, prócz tego miejsca gdzie się ogłaszasz.

Co do poziomu artyzmu i obróbki - fajnie jest mieć parę naprawdę ładnych, nawet poprawionych fotek, ale jeśli szukasz kogoś realnego i dopuszczasz, że ta osoba sama nie jest idealna, to lepiej nie przesadzać i te najbardziej wyidealizowane fotki zachować sobie na pamiątkę czy inne okazje :)

Jeśli chodzi o drugie pytanie: Po czym rozpoznać rozsądną dominującą kobietę, otwartą na poliamoryczną relację? Trudno odpowiedzieć na nie w krótki i prosty sposób. Nie wiem na przykład, co oznacza dla ciebie określenie "rozsądna" ;) Na pewno dużo powie opis kobiety, ale wiele rzeczy odkryć może dopiero dłuższa rozmowa.
Życzę powodzenia!


5 lutego 2015

Posted by Pani Alicja |
    Tak, w Walentynki będzie miała miejsce TA premiera. Do kin wchodzi ekranizacja bestsellera "Pięćdziesiąt twarzy Greya" brytyjskiej autorki E.L. James. Książka uznawana jest za najszybciej sprzedającą się w historii literatury: do dziś serię kupiło ponad 100 milionów osób na całym świecie. Prawdopodobnie film o romansie w klimacie BDSM też będzie bił rekordy.

    Zwiastun obejrzałam. I zastanawiam się, czy na nim nie poprzestać. Te kilka minut daje wystarczający pogląd na zawartość "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Czytać próbowałam, ale to nie na moje nerwy. Być może dlatego, że nie należę do grupy docelowej. Ani romantyzm, ani kobieca uległość to nie moje dziedziny.
      Ale... fascynuje mnie fenomen popularności tego dzieła. Czy wynika ona z tego, że jest to en-ta współczesna wersja bajki o biednym Kopciuszku, który spotyka księcia, rozkochuje go w sobie, a potem "żyli długo i szczęśliwie"? A może chodzi o perwersyjną seksualność, którą ta książka rozreklamowała? Zakazany owoc BDSM, który okazuje się bardziej rozpowszechniony, niż byśmy sądzili? Faktem jest, że rekordy sprzedaży książki o Anastasii Steel i Christianie Grey'u i ich sadomasochistycznym seksie wywołały prawdziwa falę zainteresowania taką seksualnością w mainstreamie. W dziesiątkach stacji radiowych i telewizyjnych, setkach pism i gazet rozprawiano o fenomenie tej książki i wyjaśniano, co znaczy skrót BDSM. Nagle perwersyjna seksualność trafiła "pod strzechy", a pejcze i kajdanki z futerkiem sprzedają się podobno jak ciepłe bułeczki. Pikantną historią zaczytują się studentki i emerytki, biznesmenki i nauczycielki... Jak to wyjaśnić? Może ta historia fascynuje tak wiele kobiet dlatego, że pozwala im odkryć erotyczną uległą naturę? Tak jak Christian wprowadza zakochaną Anastazję w swe mroczne sekrety.
 Książki nie jestem w stanie przeczytać, ale może warto poświęcić półtora godziny, by obejrzeć film i zrozumieć, o co w tym chodzi... Taki auto-masochizm w imię nauki ;)

     Greyoza osiągnęła takie rozmiary, że pewna firma produkująca pluszowe misie przygotowała wersję a la Christian Grey. Fifty Shades of Grey Bear. Totalnie przesłodzone. Reklamuje je następująco: Jeśli chcesz dominować w Walentynki, odrzuć róże, a podaruj naszego misia. Miś ma nawet mini kajdanki. Prawdopodobnie to tych kajdanek dotyczy ostrzeżenie: Uwaga, produkt zawiera małe elementy, które mogą zostać połknięte przez dzieci ;) Nie dawajcie tego misia dzieciom! Jeszcze zechcą was wypytywać o pejcze i zatyczki analne (dzieci, nie misie).



13 stycznia 2015

Posted by Pani Alicja |
Przez ponad rok miałam konto na portalu BDSM.pl, szukając uległego do stałego związku. Nie wyszło, z kilku powodów, ale ile się przez ten czas naczytałam wiadomości, to moje ;) Zdumiewające jak wielu kandydatów potrafi zniechęcić już pierwszą wiadomością! A że zaoszczędza to czasu obu stronom, prezentuję te niezwykle skuteczne sposoby (wybór subiektywny).

1. Wstaw zdjęcie swojego penisa w avatarze. Jeden klik na profil i już wiadomo, że nie chodzi o żadne rozmowy i poznawanie się – po co tracić czas na takie głupoty.  A może  po prostu skrycie liczysz na to, że przynajmniej raz Pani spojrzy... Tak, raz spojrzy – sukces!

2. Najlepiej streść się w jednym zdaniu, typu:  "Dzień dobry Kusicielko co porabiasz?" albo "Padam do stóp, chcę Pani służyć" – i tyle, po co się rozwodzić. Pani może przecież wykazać się inwencją, sama o wszystko dopytać, ewentualnie sprawdzić sobie twój profil,  a tam...

3. Pusto. Jedno, czy dwa wymowne słowa "Szukam Pani" wystarczą przecież za cały opis.  Ewentualnie opis ambitniejszy, jednozdaniowy typu "Fajny uległy szuka Pani do przyjemnej zabawy" – prawda, jaki zachęcający ;)

4. I oczywiście nie zamieszczaj swojego zdjęcia, a jeśli już to patrz punkt 1.

5. Nie wysilaj się też na czytanie profilu kobiety, do której piszesz. Co z tego, że są tam jakieś warunki, których nie spełniasz. Jesteś na przykład dominujący, a nie uległy... ale nie krępuj się, pisz, może jej też się orientacja właśnie zmieniła.

6. W ogóle najlepiej stosuj wiadomości "kopiuj-wklej" – jaka to oszczędność czasu! A że zdarza się, że wiadomość ta niezbyt pasuje do jej profilu lub wyślesz dwie takie same do jednej kandydatki... trudno.

7. Przy pierwszym kontakcie pisz jak bardzo Panią uwielbiasz, ewentualnie kochasz, pragniesz być z Nią i  obiecuj, że zrobisz wszystko. Wielkie słowa są takie tanie, w zasadzie nie kosztują nic, więc jaki problem?

8. Pisz na "ty" - na pewno Pani się ucieszy.

9. Rób częste błędy ortograficzne i gramatyczne - staraj się pisać nieskładnie, a na pewno  zaintrygujesz tym Paniom. Wiem, że to trudne, bo zwykle nie wiesz, kiedy te błędy robisz, a sprawdzać (nie)poprawności pisowni przecież nie będziesz, ale postaraj się, to ważne.

10. I koniecznie, koniecznie pytaj od razu o to, jakie praktyki seksualne Pani lubi i chce wypróbować właśnie na tobie. Nie ważne, że się jeszcze w ogóle nie znacie. Nie zapomnij także przypominać Pani, co cię podnieca i co byś chciał zrobić albo żeby ona ci zrobiła...  Gdyby Pani jednak jakimś cudem tego nie chciała, nie zrażaj się i co jakiś czas przypominaj Jej o tym na  nowo!


 Powodzenia!

4 stycznia 2015

Posted by Pani Alicja |
W ubiegłym roku miałam przyjemność udzielić wywiadu "rzecznikowi poliamoryzmu" Grzegorzowi Andrzejczykowi-Bruno. Oto fragment tego wywiadu:

Pani Alicja [PA]: psycholog, poliamorystka i domina.
Grzegorz Andrzejczyk-Bruno [GAB]: publicysta, autor strony internetowej www.philianizm.pl poświęconej m.in. poliamorii.

[GAB]: Cieszę się, że zgodziłaś się porozmawiać o BDSM. By przybliżyć nieco czytelniczkom i czytelnikom czym jest BDSM i co oznacza bycie... właśnie, jak siebie sami nazywacie?

[PA]: BDSM to skrót od słów bondage, discipline/ domination, submission/ sadism, masochism, czyli związanie, dyscyplina/dominacja, uległość/sadyzm, masochizm. Osoby zaangażowane w praktyki BDSM czasami mówią o sobie jako będących „w klimacie”, natomiast nie ma jednego polskiego określenia, które pasowałoby do wszystkich i byłoby odpowiednikiem angielskiego „kinky”. Dzielimy się na sadystów, masochistów, dominujących i uległych oraz switchy. Za to jest jedno określenie, którego używamy do nazwania zwykłych związków i relacji seksualnych – otóż mówimy, że są to związki/relacje „waniliowe”.

[GAB]: Często w rozmowach, dyskusjach, publikacjach prasowych słowa: poliamoria, swinging, promiskuityzm, fetyszyzm, czy BDSM wrzucane są do przysłowiowego jednego worka z napisem – dewianci. Dominuje pomieszanie pojęć, znaczeń i powszechna ignorancja nawet wśród osób zajmujących się profesjonalnie psychologią, psychoterapią, czy seksuologią. Zatem, czy w Polsce można sobie pozwolić na jawność w tym, względzie – jak jest z jawnością w BDSM, kogo na nią „stać”?

[PA]: Sadyzm, masochizm czy fetyszyzm rzeczywiście są sklasyfikowane jako dewiacje seksualne (parafilie). Natomiast nie każda dewiacja to patologia i tego już przy okazji wrzucania do jednego worka się zwykle nie zauważa. Tymczasem można realizować się jako np. sadystka czy masochista i być w satysfakcjonującym związku z drugą osobą, która ma komplementarne do nas potrzeby seksualne.
Pytanie o jawność to druga sprawa. Społeczne postrzeganie BDSM powoli się zmienia, chociażby na fali popularności powieści erotycznej E.L. James „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, czy innych podobnych publikacji. Jednak w konserwatywnym, polskim społeczeństwie przyznanie się do „zboczeń” nadal może oznaczać ostracyzm towarzyski czy problemy zawodowe, więc duża część osób praktykujących BDSM ukrywa swoje preferencje. Ja też do nich należę, jedynie wybrane osoby wiedzą o tym, że dominuję.(...)

[GAB]: Tematem, który szczególnie mnie interesuje są związki emocjonalne, miłość między uczestniczkami, uczestnikami BDSM. Opowiedz o tym, proszę.

[PA]: Będąc od kilku lat w środowisku osób zaangażowanych w BDSM zauważam na przykład, że ilość konsensualnych relacji poli jest wśród nich zdecydowanie wyższa niż wśród relacji "waniliowych" – jakim to określeniem nazywa się związki hetero i homoseksualne nie opierające się na BDSM.
Możliwe są różne kombinacje, jednak najczęściej to strona dominująca ma prawo – przywilej zawierania równoległych relacji z osobami uległymi, te zaś zazwyczaj są zobowiązane do dochowywania wierności – rozumianej jako wyłączność seksualna.
Wśród zwolenników BDSM są oczywiście również osoby preferujące związki monogamiczne, jednak w przeciwieństwie do mainstreamu, monogamia nie jest postulowana jako obowiązująca norma. Panuje pod tym względem dużo większa swoboda. Prawdopodobnie osoby otwarte na eksperymenty seksualne, jakimi niewątpliwie są liczne praktyki BDSM, mają też większą niż przeciętna otwartość na różne związki w tym poliamoryczne.
A temat związków emocjonalnych... cóż, pod tym względem bywa zdumiewająco normalnie [śmiech]. Zakochanie, miłość, przywiązanie, zazdrość, konflikty, godzenie się – to wszystko i jeszcze dużo, dużo więcej jest udziałem osób „w klimacie”.

Całość wywiadu dostępna jest na stronie http://www.philianizm.pl/o-mnie/117


3 stycznia 2015

Posted by Pani Alicja |
Witaj!
Jestem z zawodu psychologiem, a prywatnie Dominą, żyjącą w poliamorycznym związku. Mam męża, z którym jestem w partnerskim, "waniliowym" związku i uległego na stałe, którego zdarza mi się bić ku obopólnej przyjemności. Wiedzą o sobie nawzajem. Tak, wiem, to skomplikowane :) Bycie w jednej mniejszości komplikuje życie, a gdy jednocześnie należy się do kilku mniejszości... cóż, jest ciekawie ;)
Mam też duże doświadczenie w związkach na odległość i uważam, że mogą być one satysfakcjonujące. Interesują mnie od dawna wszelkie nietypowe związki: otwarte, poliamoryczne, oparte na BDSM, homoseksualne i inne. Ich ogromna różnorodność jest piękna, a jednocześnie jestem świadoma, że niosą ze sobą problemy, jakich nie doświadcza się w tradycyjnym, monogamicznym związku. Z drugiej strony – niezależnie od naszej orientacji i preferencji seksualnych – przeżywamy podobne uczucia: samotności, bliskości, zazdrości, troski.... Nie zawsze potrafimy sobie z tymi różnymi uczuciami poradzić. Jako psycholog lubię słuchać tego, co inni ludzie mają do powiedzenia i pomagać w rozwoju osobistym, podejmowaniu dobrych decyzji. Mam nadzieję, że tutaj także będę miała okazję pomóc.
Ten blog jest też dowodem na nutkę ekshibicjonizmu, gdyż chcę się w nim podzielić również swoim doświadczeniem w takich nietypowych relacjach. Pozwolę sobie jednak zachować anonimowość, tak będzie wygodniej, przynajmniej na razie :)
                                                                                           Pozdrawiam

                                                                                                        Pani Alicja