Zupełnie przypadkiem, szukając innej
książki, trafiłam na spotkanie z Anną Mytyk, autorką powieści
"Pani męskich umysłów". Tytuł i klimatyczna okładka od
razu przykuły moją uwagę, a gdy się okazało, że mogę mieć
egzemplarz z autografem, nie zastanawiałam się i kupiłam książkę.
Miałam nadzieję na zgrabnie napisaną
powieść o Femdom (kobiecej dominacji), jednak rozczarowałam się.
Główna bohaterka Aleksandra, ładna i bogata szefowa firmy
zajmującej się modą (a jakże ;) ) ma za sobą "mroczną"
przeszłość jako domina. Według opisu jej celem było sprawowanie
władzy w każdy z możliwych sposobów, a przede wszystkim tej na
płaszczyźnie seksualnej. Jednak akcja powieści dotyczy okresu,
kiedy Aleksandra poznaje Adama – przystojnego i utalentowanego
kardiologa, także zamożnego (a jakże ;) ), który sam jest
dominujący i bohaterka mu ulega. Potem oboje zakochują się w sobie
i przechodzą metamorfozę. Aleksandra żałuje bycia dominą i traktowania mężczyzn jako seksualnych zabawek, bo
chce się spełniać jako żona i matka. Adam też łagodnieje, jest
troskliwy i zapowiada się na bardzo dobrego ojca. Potem w historii
pojawiają się jeszcze inni mężczyźni, jest kilka zwrotów akcji,
ale nie zdradzę więcej.
Jak to w powieści erotycznej, fabuła
jest tu często tylko pretekstem do przedstawiania scen namiętności.
Takich scen rzeczywiście jest w tej książce sporo. Bohaterowie
pomysłowo uprawiają "seks z pieprzykiem", w różnych
miejscach i okolicznościach, wiążąc się nawzajem, używając
opasek na oczy, czy farbek, którymi można wysmarować ciało
kochanka, by potem namiętnie je zlizać. Zatem jeśli ktoś lubi
poczytać sobie o seksie w wersji kinky, to owszem, znajdzie tu coś
dla siebie. Natomiast kobieca dominacja pojawia się tu tylko
sporadycznie, zatem tytuł "Pani męskich umysłów" jest
niestety mylący. Jeśli by patrzeć pod kątem samych scen
seksualnych, to przeważają te z męską dominacją w wykonaniu
Adama. Mam wrażenie, że są nawet bardziej przekonywająco opisane,
dużo w nich namiętności i autentyczności. Dla mnie było to niestety rozczarowanie,
bo - sugerując się tytułem - spodziewałam się powieści, w której
rzeczywiście kobieca dominacja będzie odgrywała główną rolę. Tymczasem jest jej tu niewiele i jest ona sprowadzona do "wulgarnego seksu z uległymi" (sic!)
Autorka podkreśla, że książkę tą
wydała sama, bez współpracy z jakimkolwiek wydawnictwem. Jest to
powód do dumy, ale niestety książka na tym ucierpiała. Naprawdę
w wielu miejscach przydała by się korekta. Błędy psują frajdę z
czytania. To debiut, ale warto byłoby dopracować kolejne wydanie lub ciąg dalszy - jeśli będzie.
Ciekawa jestem opinii osób, którym się podobały powieści o Greyu , ta książka pewnie trafiła by w ich gust.
Ciekawa jestem opinii osób, którym się podobały powieści o Greyu , ta książka pewnie trafiła by w ich gust.
Przeglądałem ww. książkę w księgarni i miałem wrażenie, że o dominacji przez wielkie "P" jak psychologia w niej niewiele. Dzięki za recenzję, przydała się.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że Pani blog bardzo mnie zaintrygował i chyba zostanę tu na dłużej. Ze względu na bezpieczeństwo pozostanę anonimowa. Jeżeli chodzi o tę książkę dzięki, której znalazłam ten blog zresztą. Moim zdaniem bardzo fajna, jednak ja nie patrzę na nią jako osoba żyjąca w świecie poligamii, czy praktykująca bdsm. Lecz miłośniczka literatury. No, ale nie dziwi mnie Pani opinia, skoro jest Pani Dominą w rzeczywistości i zapewne mogłaby Pani napisać o tym więcej, jako kobieta lubiąca brzydko mówiąc, sukowate traktowanie mężczyzn. Czyż nie, Pani Alicjo? Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię, miło mi :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba anonimowości jak najbardziej zrozumiała. Nie każdy musi robić "coming out", zwłaszcza publiczny.
Czy Domina to kobieta, która lubi "sukowate traktowanie mężczyzn"? Spotkałam się z takimi postawami, ale sama tego nie lubię. Muszę szanować mężczyznę, z którym jestem, inaczej przebywanie z nim nie sprawiało by mi przyjemności :)
Nie mnie jest oceniać to, co Pani dokładnie robi z mężczyznami. Każdy ma swoje życie i może robić, co zechcę. Jednak podobno jest Pani psychologiem? Więc powinna Pani wiedzieć, że praktyki bdsm to nic innego, jak jedna z dewiacji. Sadomasochizm jest niczym innym, jak rodzajem zaburzenia preferencji seksualnych. Chyba zgodzi się Pani ze mną? Więc, czy to normalne być dominą? Nieskromnie się przyznam, że leczę ludzi, którzy zaczynali od lekkich fetyszy, a niestety dzisiaj są niczym narkomani. Niemniejednak przyjrzę się temu blogowi. :-)
OdpowiedzUsuńSadyzm, masochizm czy fetyszyzm rzeczywiście są sklasyfikowane jako dewiacje seksualne (parafilie). Natomiast nie każda dewiacja to patologia i tego już przy okazji wrzucania do jednego worka się zwykle nie zauważa. Tymczasem można realizować się jako np. sadystka czy masochista i być w satysfakcjonującym związku z drugą osobą, która ma komplementarne do nas potrzeby seksualne. A normalność w sferze seksualnej... bardzo obszerny temat. Polecam artykuł Paalanen: „Normalna” seksualność to wymysł http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/edukacja/20150510/paalanen-normalna-seksualnosc-wymysl Niemniej zgodzę się, że część osób ma problem ze swoimi skłonnościami i zachowaniami seksualnymi np. pisały do mnie osoby mające problem z kompulsywną masturbacją. Jeśli ktoś źle się czuje ze swoją seksualnością, ma z tego powodu problemy, staram się pomóc. Jednak moim punktem wyjścia jest akceptacja dla seksualnej różnorodności w myśl zasady "rób co chcesz, o ile nie krzywdzisz innych" :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Panią, aczkolwiek pragnę dodać, iż większość problemów rodzi się z takiej "wolności" seksualnej. Najczęściej to właśnie same skłonności do fetyszu i począwszy od delikatnych eksperymentów, doprowadzają ludzi do uzależnień, które niestety niszczą im życie. To temat rzeka, zgodzę się. Także nie będę rozciągać tego tematu dłużej. Wracając do książki, to nie rozumiem porównania z Greyem. W Greyu nie ma dosadnie opisanych scen, a raczej lekki zarys erotyki. Natomiast w książce niejakiej Anny Mytyk, spotykamy się z konkretami. Tak wygląda to w moim mniemaniu. Jeżeli chodzi natomiast o samą psychologię tej lektury... Cóż, uważam, że autorka przekazuję nam pewnego rodzaju sposób otrzeźwienia, chcąc wzbudzić nas do refleksji nad tym, co jest ważne, a co nie. Całkiem fajna książka. Owszem, są lepsze, ale biorąc pod uwagę, że to debiut? Zaliczam do erotyków. :-) Pozdrawiam Panią.
OdpowiedzUsuńCałe mnóstwo problemów rodzi się z wolności i to nie tylko seksualnej. Począwszy od historii Adama i Ewy... Cały czas musimy uczyć się korzystać z wolności w sposób bardziej świadomy, odpowiedzialny i to na wielu płaszczyznach.
OdpowiedzUsuńCo do porównania z Greyem - możliwe, że pod względem tych scen erotycznych są różnice. Opierałam się na recenzjach książki E.L.James, gdyż nie byłam w stanie przeczytać więcej jak kilkanaście stron ;)
Ja przeczytałam trzy części tej trylogii. Nie chciałabym urażać nikogo swoją opinią, aczkolwiek moim zdaniem Grey to tandetnie opisana historia. Pani męskich umysłów ma przynajmniej w sobie erotykę w czystej postaci, ale i także po przeczytaniu można stwierdzić, że coś wnosi do głowy. No cóż, dziękuję za konwersację i pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinie. Zapraszam za jakiś czas. Planuję poruszyć zasugerowany przez Pana temat dewiacji vs normy w seksie :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Bardzo chętnie będę zaglądać. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZatem książka o władczyni męskich np. umysłów wciąż czeka na napisanie. Mocno zachęcam Panią Alicję do podjęcia tego zadania. (Ja zaś mógłbym być Pani obiektem badań i studiów).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
cure
Dziękuję za zachętę. Niestety, na razie nie mam czasu na pisanie beletrystyki, a tym bardziej na prowadzenie badań i studiów nad każdym uległym, który chciał być ich obiektem ;) (przykro mi, kandydatów jest zbyt wielu)
OdpowiedzUsuńZdradzę jednak, że moja przyjaciółka w klimacie, z dużo większym talentem literackim niż ja, pisze właśnie zbiór opowiadań. Część z nich ma być femdomowa :)